Szarża
Luty 1945. Pomorze i Dolny Śląsk jeszcze w rękach niemieckich, wojska radzieckie klinem wysunięte Ku Berlinowi. Siły radzieckie i polskie szykują się do operacji pomorskiej. Pierwszy front białoruski rusza w kierunku Kołobrzegu i Goleniowa, drugi — na Koszalin. I Armia pod dowództwem gen. Popławskiego ma przełamać obronę na odcinku Wierzchowo, Żabin, Borujsko, obsadzonym przez jednostki korpusu SS pod dowództwem gen. von Krappe. Wojsko polskie musi przerwać linie niemieckie i otworzyć drogę ku morzu. Borujsko — miejscowość niewielka, pozornie łatwa do zdobycia, ale jar oddzielający ją od pozycji polskich ogromnie utrudnia użycie ciężkiego sprzętu, czołgów. Przekonała się o tym I Armia w czasie kilku bezskutecznych szturmów. I oto nadchodzi 1 marca. 5 pułk II dywizji piechoty wspomagany przez czołgi brygady pancernej rozpoczyna natarcie na Borujsko. Obrona niemiecka jest silna, dwa kolejne ataki załamują się. Wreszcie w godzinach popołudniowych zapada decyzja wykorzystania grupy kawaleryjskiej. Ponownie ruszają czołgi i piechota i nagle zza ich osłony wypadają kawalerzyści. Jeźdźcy jak wicher przemierzają jar, przechodzą przez obronę niemiecką, wpadają do Borujska. Szybkość, odwaga, brawura kawalerzystów zaskoczyły wroga: droga na północ — otwarta.
Scena szarży kawaleryjskiej zamyka film Andrzeja Konica „Droga na front". Szarżą dowodzi bohater filmu, pułkownik Kaszyba. Od dzieciństwa obyty z końmi, ze sportem jeździeckim — nieraz w młodości podziwiał wierzchowce zwyciężające na wyścigach, pokonujące przeszkody na torze. Teraz udział jego koni przechyla szalę wojennego zwycięstwa.
W filmie nie pada nazwa Borujsko, nie ma nazwisk historycznych uczestników tej bitwy ani nazw walczących tam oddziałów. Historia stała się inspiracją dla stworzenia wizji niezwykłej bitwy, w której polski żołnierz na koniu i z szablą w ręku zadecydował o zwycięstwie.
— Szarża kawalerii pod Borujskiem była ostatnią historyczną szarżą kawalerii polskiej, formacji, która zapisała tak piękną kartę w narodowej tradycji — mówi konsultant historyczny „Drogi na front", komendant Wojskowego Instytutu Historycznego pułkownik prof. dr Emil Jadziak. — Nie znaczy to, oczywiście, że brygada kawalerii przy I Armii przestała istnieć, po prostu nigdy już nie odegrała tak ważnej roli. Ta ostatnia szarża była na wskroś nowoczesna, wsparta przez czołgi i piechotę — zwycięstwo było wynikiem zorganizowanego współdziałania trzech rodzajów broni. Zdobycie Borujska to w całej operacji pomorskiej zaledwie epizod, choćby wobec walk o Kołobrzeg, które trwały 11 dni. Ale epizod doniosły; na tym odcinku frontu skupiona była główna masa wojsk hitlerowskich, od przebicia tego muru zależało powodzenie dalszego natarcia. Mamy tę satysfakcję, że polscy żołnierze walczyli we wszystkich częściach Pomorza, jak gdyby dokumentując swoją obecnością i przelaną krwią jego polski rodowód. Patrząc na te wydarzenia z perspektywy 30 lat wiemy, że przybliżyły one znacznie ostateczną klęskę III Rzeszy. Zdobycie Borujska zapoczątkowało zwycięski marsz naszych żołnierzy w kierunku Bałtyka, a potem nad Odrę — ku Łabie i Berlinowi.
Film wojenny jest chyba najpiękniejszym hołdem oddawanym wydarzeniom ostatniej wojny. W filmie żołnierz nie przestaje być zwykłym człowiekiem, ze swym charakterem, przyzwyczajeniami, zasadami. Myśli o przyszłej bitwie, ale i o rodzinie, domu, ludziach. których kocha. Jako historyk mam do czynienia z dokumentami z czasów wojny: rozkazami, meldunkami, sprawozdaniami. Suchymi tekstami, które relacjonują tylko fakty. Już po raz drugi współpracuję przy powstawaniu filmu fabularnego (pierwszy raz przy „Jarzębinie czerwonej" Ewy i Czesława Petelskich) i stwierdzam, że bardzo wiele z tej współpracy wynoszę. Wyobraźnia reżysera wyczarowuje żywych ludzi, dodaje barw faktom. Obserwując proces budowania sceny czy ujęcia wzbogacam własną wyobraźnię i warsztat pracownika naukowego. Przygotowuję obecnie nowe wydanie swej książki „Wyzwolenie Pomorza”, doświadczenia filmowe bardzo mi w tym pomagają.
Scenę bitwy zrealizowano w okolicach Drawska Pomorskiego z udziałem 500 statystów, żołnierzy Wojska Polskiego, 20 czołgów i około 90 jeźdźców, w tym dwunastu kaskaderów.
Autorem scenariusza „Drogi na front” jest Zbigniew Safjan, operatorem Andrzej Ramlau, produkcją kieruje Konstanty Lewkowicz. W rolach głównych występują Leonard Pietraszak, Halina Rowicka, Jerzy Matałowski, Alicja Jachiewicz, Ewa Lassek i Henryk Bąk. Film powstaje w zespole „Iluzjon”. (ed)
Scena szarży kawaleryjskiej zamyka film Andrzeja Konica „Droga na front". Szarżą dowodzi bohater filmu, pułkownik Kaszyba. Od dzieciństwa obyty z końmi, ze sportem jeździeckim — nieraz w młodości podziwiał wierzchowce zwyciężające na wyścigach, pokonujące przeszkody na torze. Teraz udział jego koni przechyla szalę wojennego zwycięstwa.
W filmie nie pada nazwa Borujsko, nie ma nazwisk historycznych uczestników tej bitwy ani nazw walczących tam oddziałów. Historia stała się inspiracją dla stworzenia wizji niezwykłej bitwy, w której polski żołnierz na koniu i z szablą w ręku zadecydował o zwycięstwie.
— Szarża kawalerii pod Borujskiem była ostatnią historyczną szarżą kawalerii polskiej, formacji, która zapisała tak piękną kartę w narodowej tradycji — mówi konsultant historyczny „Drogi na front", komendant Wojskowego Instytutu Historycznego pułkownik prof. dr Emil Jadziak. — Nie znaczy to, oczywiście, że brygada kawalerii przy I Armii przestała istnieć, po prostu nigdy już nie odegrała tak ważnej roli. Ta ostatnia szarża była na wskroś nowoczesna, wsparta przez czołgi i piechotę — zwycięstwo było wynikiem zorganizowanego współdziałania trzech rodzajów broni. Zdobycie Borujska to w całej operacji pomorskiej zaledwie epizod, choćby wobec walk o Kołobrzeg, które trwały 11 dni. Ale epizod doniosły; na tym odcinku frontu skupiona była główna masa wojsk hitlerowskich, od przebicia tego muru zależało powodzenie dalszego natarcia. Mamy tę satysfakcję, że polscy żołnierze walczyli we wszystkich częściach Pomorza, jak gdyby dokumentując swoją obecnością i przelaną krwią jego polski rodowód. Patrząc na te wydarzenia z perspektywy 30 lat wiemy, że przybliżyły one znacznie ostateczną klęskę III Rzeszy. Zdobycie Borujska zapoczątkowało zwycięski marsz naszych żołnierzy w kierunku Bałtyka, a potem nad Odrę — ku Łabie i Berlinowi.
Film wojenny jest chyba najpiękniejszym hołdem oddawanym wydarzeniom ostatniej wojny. W filmie żołnierz nie przestaje być zwykłym człowiekiem, ze swym charakterem, przyzwyczajeniami, zasadami. Myśli o przyszłej bitwie, ale i o rodzinie, domu, ludziach. których kocha. Jako historyk mam do czynienia z dokumentami z czasów wojny: rozkazami, meldunkami, sprawozdaniami. Suchymi tekstami, które relacjonują tylko fakty. Już po raz drugi współpracuję przy powstawaniu filmu fabularnego (pierwszy raz przy „Jarzębinie czerwonej" Ewy i Czesława Petelskich) i stwierdzam, że bardzo wiele z tej współpracy wynoszę. Wyobraźnia reżysera wyczarowuje żywych ludzi, dodaje barw faktom. Obserwując proces budowania sceny czy ujęcia wzbogacam własną wyobraźnię i warsztat pracownika naukowego. Przygotowuję obecnie nowe wydanie swej książki „Wyzwolenie Pomorza”, doświadczenia filmowe bardzo mi w tym pomagają.
Scenę bitwy zrealizowano w okolicach Drawska Pomorskiego z udziałem 500 statystów, żołnierzy Wojska Polskiego, 20 czołgów i około 90 jeźdźców, w tym dwunastu kaskaderów.
Autorem scenariusza „Drogi na front” jest Zbigniew Safjan, operatorem Andrzej Ramlau, produkcją kieruje Konstanty Lewkowicz. W rolach głównych występują Leonard Pietraszak, Halina Rowicka, Jerzy Matałowski, Alicja Jachiewicz, Ewa Lassek i Henryk Bąk. Film powstaje w zespole „Iluzjon”. (ed)